User
Megadeth- zespół który mi się kojarzy z jedną osobą : Dave Mustaine- "Rudy". W latach 80 miał nieźle porąbane w głowie od prochów za co wywalono go z Alkoholiki . Nie załamał się chłop- co by nie mówić na gitarce gra mistrzowsko. Jego pierwszy album był bardzo dobry, choć jakość nagrań z powodu braku kasy(które Dave i reszta jego "pracowników sezonowych" wydała na prochy i alkohol) była fatalna i dopiero w 2002 "Rudy" wydał zremasterowany album. W roku następnym roku ekipa "Rudego" postanowiła wydać album, który jak miało się okazać będzie ich jednym z najlepszych (a może nawet najlepszym) albumem. W tm samym roku Metallica wydała rewelacyjny Master of Puppets a Slayer genialny Reign in Blood. Megadeth do boju wystawił natomiast Peace Sells... but Who's Buying?
Album składa się z 8 utworów.
Pierwszy utwór- Wake up Dead wita nas bardzo apokaliptycznym wejściem. Jak się dowiadujemy "Rudy" za mocno się zalał z chłopakami i dokonał "skoku w bok" z jakąś laską. Czuje że jak się obudzi w łóżku to zginie od swojej dziewczyny.
Riff rewelacyjny. A pod koniec niezła marszówka i kapitalna solówka
Kolejny utwór The Conjuring wita nas genialnym wejściem. Riff pierwsza klasa . Najlepsza w utworze jest solówka (miód dla uszu) . Osobiście nie lubię wokalu Dave'a , ale do tego tekstu nawet pasuje (czuć że chyba się wcześniej naćpał i pasuje do klimatu). Trochę można było urozmaicić utwór (jedna solówka więcej by się przydała), ale całkiem nieźle
Kolejny utwór bije to jednak na głowę, bo jest po prostu mistrzostwem świata. To Peace Sells. Na dzień dobry wita nas kapitalne basowe wejście
potem wjazd gitary i genialny riff. To najlepszy utwór zespołu jeżeli chodzi o wokal Dave'a ( po raz pierwszy nie brzmi tu tak, że został wokalistą z przymusu, bo nikt nie chciał u niego śpiewać). Jeśli chodzi o tekst, to jeden z najlepszych w historii zespołu. Dave z kapitalnym zadziorem zadaje swoje pytania do przedstawiciela władzy, a następnie świetnie odpowiada, sprzeciwiając się wspierania jedynego słusznego ustroju kapitalistycznego. Podoba mi się zwłaszcza ta zwrotka:
What do you mean, I hurt your feelings?
I didn't know you had any feelings.
What do you mean, I ain't kind?
I'm just not your kind.
What do you mean, I couldn't be president, of the United States of America?
Tell me something, its still we the people, right?
Potem świetna,krótka solówka i genialna, anty-wojenna i anty-biznesmeńska skandująca końcówka:
Can you put a price on peace?
Peace,
Peace sells...,
Peace,
Peace sells...,
Peace sells...,but who's buying?
Peace sells...,but who's buying?
Peace sells...,but who's buying?
Peace sells...,but who's buying?
No, peace sells...
W trakcie utwór przyspiesza, riff staje się mocniejszy wraca motyw z początku utworu, a pod koniec kolejna solówka
Kolejny utwór również rewelka. To Devil's Island. Wita nas mrocznym wejściem i kapitalną solówką.Potem chwila spokoju i świetny bas, a potem genialny, nakręcający riff . Świetny tekst, Dave znów śpiewa całkiem nieźle w środku kolejna, tym razem miażdżąca solówka, która przywodzi na myśl apokalipsę.Pod koniec dobre gary, a następnie kolejna solówka. Ten utwór definicja stylu gry Megadeth
Następnie mamy balladowe ,ponure wejście którym wita nas Good Mourning/Black Friday. Potem świetna, melodyczna solówka. Utwór powoli się snuje i nagle wchodzi galopowy riff i następna świetna solówka. Niezły tekst. Świetne zgranie techniczne zespołu. Po 4 minucie mamy jazdę, riff po prostu rozwala. I pod koniec jeszcze jedna solówka.
Bad Omen również wita ponurym wejściem. Wejście, a zwłaszcza riff przypominający Black Sabbath. Solówka, potem dobry bas, a następnie kotłujące riffy. Tekst typowo apokaliptyczny ( Szatan posiada duże grzeszników). W drugie połowie świetna solówka i riff, a do tego galop więc nie ma tu poczucia ślimaczenia się .
Następnie mamy cover Willy'ego Dixona I Ain't Superstitous. Megadeth przerobił go tak, że zupełnie nie przypomina blues'owego oryginału Wita nas zatem świetny riff, Dave śpiewa całkiem nieźle i do tego świetna solówka. Utwór został przerobiony tak że przypomina teraz dokonania Motörhead, a zatem metalowy rock 'n' roll. Pod koniec dostajemy jazdę bez trzymanki i solówkę. Zarąbisty cover i przykład jak powinno się je robić.
Na koniec dostajemy My Last Words. Wejście znowu balladowe i ponure, wchodzi gitara Pollanda, a następnie utwór się rozkręca. Dostajemy znowu czad. Świetny "Motorowy" riff . Tekst rewelacja, zwłaszcza ta zwrotka która powoduje nawiązania do Dave'a:
My life's on time,
But again my sense is late
Feel a might unsteady,
But still I have to play
Six to one's the odds,
We have the highest stakes
Once again I gamble with my very life today
,Bas brzmi świetnie. Pod koniec uderzenia garów i solówka Dave'a, która mimowolnie powoduje u mnie dreszcze. Pod koniec świetne skandowanie "Rudego"
Podsumowując album można śmiało nazwać jednym z najlepszych albumów metalowych. Za pierwszym razem nie przekonałem się, ale gdy wsłuchałem się w te riffy i solówki bardzo polubiłem ten album. Czego mi brakuje na nim? Dave śpiewa tu bardzo dobrze, chyba najlepiej w swojej karierze, zatem wadami jest to , że album mógł być czasem szybszy ( nie żeby Reign in Blood Slayera , ale poziom South of Heaven czemu nie),a także można było dodać dwa dodatkowe utwory, bo po ostatnim kawałku czuć lekki niedosyt, bo chciało by się więcej.
Kończąc klasyk który trzeba posłuchać. 90/100
Offline
B.A napisał:
dobry album aczkolwiek brakuje mu piątek klepki
A tak z ciekawości: co przez to rozumiesz? O braku piątej klepki zazwyczaj mówi się w konkretnych okolicznościach ;/
Już się nie mogę doczekać aż ujrzę głębię swego zwyrodnienia
Offline
No jak dla mnie na Peace Sells dwa ostatnie kawałki to zapychacze, więc i jest trochę prawdy w tym co Thrasher pisze
Offline