Ogłoszenie


KONTAKT:
rockmetalforum.pun.pl@gmail.com
GG: 6338022

#1 2011-12-10 20:59:56

 Ghost of War

User

32657584
Skąd: Slayerland
Zarejestrowany: 2011-11-25
Posty: 200
Preferowany styl: Thrash Metal/Hard Rock
Ulubione zespoły : Slayer, Black Sabbath, KAT
Ulubione zespoły pt. 2: Megadeth, Led Zeppelin
LastFM: lastfm.pl/user/TommygunPL94

Slayer: Show No Mercy (1983)

http://1.bp.blogspot.com/_JiWRyY1_DxI/SUsw6KbnUdI/AAAAAAAAAWU/_ns2_3WPwLQ/s400/SlayerShowNoMercy.jpg

Każdy zespół ma swoje początki. Tak też i jest z "Zabójcami". Połączone siły dostawcy pizzy , miłośnika węży, kolekcjonera pamiątek po nazistach i terapeuty oddechowego spowodowały powstanie jednego z pierwszych thrash metalowych albumów - Show No Mercy.

Album składa się z 10 utworów. Niektóre brzmią tak jakby były wykonane w garażu, więc wieje dobrym old school'em.

Na dzień dobry wita nas utwór Evil Has No Boundaries. Wejście mocne, Araya wrzeszczy, a potem z zarąbistą agresją śpiewa, uwielbiam zwłaszcza refren. Potem świetne solówki, zatem już wtedy Slayer miał typowe dla siebie brzmienie, choć jeszcze się dopiero rodziło. Bardzo dobry utwór.

Potem mamy zarąbisty The Antichrist. Świetny riff, Araya się nieźle drze. To jednak nic z solówką Kinga która mnie rozwaliła. Potem chwilka spokoju z świetnym riffem i solówa Hannemana. Uwielbiam ten utwór, jeden z najlepszych na albumie.

Następnie jest Die By The Sword, riff spoko, refren jednak słabiuśki. Po za tym trochę wieje przez to nudą, ale potem wchodzi mocny riff i zabawa na efektach, tu Araya śpiewa świetnie, potem kotłujący riff i zaraz potem świetne solówki, dzięki czemu ze średniaka  zrobił się bardzo dobry utwór.

Potem dalej jazda. Fight Till Death zaczyna się kapitalnym riffem, Araya śpiewa świetnie, Lombardo porządnie wali w bębny. Utwór aż prosi o to żeby podkręcić dźwięki głośników. W środku świetna solówka. Utwór ten kojarzy mi się z grą w garażu i rzeczywiście jest nawet nagranie na "S... to A..." w którym Slayer gra ten utwór w garażu (brzmi prawie jak nagranie studyjne)

Kolejnym utworem jest Metal Storm/ Face The Slayer.  Dobry riff na wejściu, ale niestety to tylko  jedna z dwóch dobrych rzeczy w utworze. Niestety wieje monotonią
kotłujący riff jakoś nie pomaga, tak samo wokal Aray'i. Solówka choć niezła, też jakaś nie nadzwyczajna. Za to bębny Lombardo są bardzo dobre.

Zastanawiam się czy ten  utwór  miał być usypiającą  przystawka, z której miały nas zbudzić szatan blasty. Jeśli tak to spełnił swoje zadanie, bo chwilę potem mamy klasycznego, genialnego wymiatacza. To Black Magic. Najpierw słyszymy coraz głośniej grającą gitarę potem wchodzi bas, następnie najlepszy riff albumu, blasty Lombardo i szykujemy się na jazdę bez trzymanki. Cały utwór jest  szybki (na koncertach to rakieta na równi z utworami z "RinB" ). Araya śpiewa rewelacyjnie, tekst też niezły . W środku pierwsza miażdżąca solówka. Potem  galop, Araya growluje  (?) [ czuć że czasem śpiewa jak Cronos]). Potem druga genialna solówka i koniec. Moim zdaniem najlepszy utwór albumu.

Później jest  Tormentor. Riff na wejściu brzmi prawie tak samo jak w I Am The Law (utwór z 1987) Anthraxu. Typowy metalowy utwór, bębny Lombardo brzmią jak trza, Araya śpiewa świetnie. Bardzo dobra wojna solówek, która jest najlepszym elementem utworu. Nic nadzwyczajnego, ale można czasem posłuchać.

Później The Final Command. Na początku riffy zwinięte od Iron Maiden, potem typowy Slayer. Galop pierwsza klasa, Lombardo świetnie wali w bębny.   Rewelacyjne kotłujące solówki. Całkiem nieźle choć potem z tego typu utworami Slayer robił takie killery, że przy nich The Final Command trochę blado wypada.

Następnie mamy Crionics. Tempo średnie, dobry riff. Araya ma ciąg w płucach, więc jest całkiem nieźle. W środku kotłujące riffy. Pod koniec tempo marszowe i kapitalny riff. Potem kapitalna solówka na tremolo pod koniec katująca uszy. Bardzo dobry utwór.

Na koniec utwór tytułowy. Świetne wejście Lombardo. Tempo jak trzeba. Araya śpiewa bardzo dobrze. Podoba mi się tekst. W środku solówka. Najbardziej thrashowy obok Black Magic utwór na albumie. Genialna końcówka na gitarkach  i tak się kończy album.

Podsumowując debiut Slayera można uznać za udany. Mamy tu aż 5 świetnych utworów (zwłaszcza Black Magic i The Antichrist), mamy nawet znaki firmowe zespołu takie jak kapitalne riffy i wojny solówek. Czuć że zespół dopiero zaczynał wtedy  karierę, więc tu i ówdzie potrafi powiać nudą, a następny album był jeszcze bardziej czaderski. Po za tym mogli już wtedy grać to szybciej, ale w sumie zrobili ludziom apetyt, następnym jeszcze bardziej, i w końcu postanowili przyspieszyć metal tak, żeby ludzie mogli się pozabijać na koncertach.

Show No Mercy zasługuje na swoje miejsce obok pozostałej dyskografii Slayera.  85/100

Ostatnio edytowany przez Ghost of War (2011-12-10 21:01:31)


______
SLAYER!!!

"Głową muru nie przebijesz, ale jeśli zawiodły inne metody należy spróbować i tej."

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
https://www.ehotelsreviews.com