User
Metallica- zespół który prawie każdy zna. Ile uch i ach było na punkcie tego zespołu w mediach, jeden z pierwszych zespołów które się słuchało no i co teraz? Rzadko ich puszczam. Dlaczego? Nie dlatego że należę do grupy nie akceptującej tego co robiła Meta po Black Albumie. Po prostu aktualnie w tym stanie że potrzebuje zwykłego porządnego kopnięcia, nie żeby od razu prędkość świetlna (choć bardzo mile widziana), ale żeby móc się porządnie wyszaleć i pomyśleć o tym że może warto chwycić jakiś instrument do ręki i pomarzyć sobie o grze na gitarze. I tu nagle nie wiem skąd wpadł mi pomysł napisania recki debiutanckiego albumu Metalliki, którego dawno nie słuchałem.Pomyślałem i o innych albumach, ale nie mam ochoty aktualnie pisać o "Master" czy "Ride" bo to trochę jak analiza środków poetyckiego obrazowania i symboliki , na co akurat nie mam ochoty bo by to potrwało ( ale kiedyś się może napisze).
Z czego się składa Kill'em All? 11 utworów, szybkich ale dłuższych niż trzy minuty. Okładka nie jest jakaś nadzwyczajna, ale nie da się ją pomylić z żadną inną. Ale nie okładkę a utwory najważniejsze tu są.
Na dzień dobry wita nas coraz głośniejsze wejście gitar i perkusji które żywcem przypomina Aggressive Perfector Slayera, ale to plus bo jest naprawdę dobre. Świetny riff, i do tego kapitalny galop no i co jakiś czas odzywa się gitara prowadząca Mustaine'a (jeszcze ten album razem z Metą nagrywał). Ale to co się dzieje w drugiej połowie to po prostu rewelacja, solówka po prostu rządzi ( Mustaine - ty bydlaku)
Chwilę po tym mamy The Four Horsemen . oryginalnie był to The Mechanix i był szybszy, ale że ten utwór stworzył Dave, to go sobie legalnie zwinął po wywaleniu z zespołu obciął z The i wsadził do debiutu Megadeth. Jeżeli ktoś lubi wersję Dave'a gdzie wszystko ma kontekst seksualny to proszę bardzo.
Skupmy się na wersji bez Dave'a, która się trochę różni. Rewelacyjny riff, utwór wolniejszy niż wersja Megadeth, ale za to nadrabia to bardziej poważniejszym tekstem. od 2 minuty kapitalna marszowa galopada, potem fajna zaśpiewana zwrotka przez Jamesa. W środku melodyczna solówka ( i całkiem dobrze słychać bas, o ile się nie mylę to jeszcze McGovney go robił). Fajna solówka. Końcowa solówka w utworze identyczna jak wersja Dave'a.
Potem mamy porządną jazdę w postaci Motorbreath. Rewelacyjny riff na wejściu, tempo w sam raz szybkie. Porządny utwór, ale jednak jakiś nie nadzwyczajny, solówka za krótka.
Chwilę potem mamy Jump In The Fire. Osobiście lubię ten utwór, świetny riff i kojarzy mi się z płonącym Jamesem w Montrealu (to chyba był 1993). Świetny bas (jedyny album na którym nic go nie próbuje zagłuszyć). Pierwsza solówka ciut za krótka, i znów wchodzi James na wokalu no i powoli dochodzimy do miażdżącego finału w postaci rewelacyjnej solówki. Majstersztyk.
I myślimy że nic tego nie przebije. A tu niespodzianka. Anesthesia (Pulling Teeth). W trakcie tworzenia albumu ponoć Mustaine doprowadził McGovneya do rozpaczy po jakimś incydencie i dlatego ten drugi odszedł. Na jego miejsca wsadzono Cliffa Burtona. Cliff jednak dołączył nie za darmo. Jedną z jego próśb było to, żeby na album pozwolili mu wsadzić swoją basową solówkę. No i trafiła jako "Cliff solo take one". Już miliony ludzi się o tym wypowiadało więc krótko: solówka niesamowita a końcówka w której bas Cliffa brzmi jak pełnoprawna elektryczna za pierwszym razem na pewno wywoła opad szczęki.
Zaraz po tym wyczynie dostajemy Whiplash. Bębny nieźle dudnią i chwilę potem wchodzi kolejny rewelacyjny riff. Utwór całkiem szybki (jak prawie cały album, no i fraza thrash o którą często jest wiele hałasu. Potem rewelacyjny riff marszowy w środku i kolejna rewelacyjna solówka.
Potem mamy ciekawy pod względem wejścia Phantom Lord. I kolejny świetny riff. Ta galopada zaczyna przypominać odrobinę Motorhead, ale jest bardzo dobrze, choć teraz wolałbym żeby ten utwór śpiewał Lemmy Kilmister. I oczywiście nie mogło zabraknąć kolejnej mistrzowskiej solówki Dave'a (nie dziwo bo rudy go współtworzył) . Potem mamy chwilę spokoju i zaraz potem świetny katujący riff Jamesa. Potem jeszcze co jakiś czas "Rudy" się fajnie odzywa.
Następny utwór to No Remorse i znowu Dave rządzi swoją solówką.Potem świetny riff Jamesa. Całkiem nieźle słychać bas. W środku kolejny marszówka i solówka. I pod koniec szybkie tempa.
Ten utwór to jednak nic w porównaniu z pozostałymi dwoma utworami.
Pierwszy to Seek and Destroy. Genialne wejście i jeden z najlepszych riffów Jamesa. I oczywiście legendarne "Serching, Seek and Destroy". Nie będę się bardziej rozpisywał bo to tak znany utwór że nawet ludziska którzy polubili Metę po Black Albumie go znają.
Drugi utwór to jednak dla mnie jeszcze większe mistrzostwo. Metal Militia. Chyba najszybszy utwór Mety. Wszystko jest tu genialne. Riff, perkusja, bas ( tu pierwsza liga) no i solówka. Do tego tekst który może śmiało walczyć o bycia jednym z hymnów metalu :
On through the mist and the madness
We are trying to get the message to you
Metal Militia
Metal Militia
Metal Militia
Jeżeli chodzi o czad to najlepszy utwór Mety ever
Podsumowując porządny kawał świetnego metalu. Legendarne hymny - Metal Militia, solówkowe cuda- Hit The Lights, Phantom Lord, Jump In The Fire, Riffowe mistrzostwa - The Four Horsemen czy majstersztyk basu- Anesthesia(Pulling Teeth). Mimo wszystko czegoś brakuje. Co bym nie powiedział kolejne dwa albumy po prostu przebiły debiut jeżeli chodzi o teksty i o to , żeby żaden utwór nie był jakimś wypełniaczem. Po za tym czuć że album trochę na jedno kopyto, głos Jamesa nie zawsze mi pasuje, a dwa utwory można było trochę skrócić (No Remorse, The Four Horsemen).
Co by nie mówić jednak to jeden z najlepszych debiutów jakie można było usłyszeć na tej planecie.
Więc dam mu te 85/100
P.S Larsa zlekceważyłem, bo niczym nadzwyczajnym się nie popisał. Typowe rzemiosło
P.S II : Ten album powinien służyć jako leczenie dla osób uważających balladę Nothing Else Matters za coś mocnego
Ostatnio edytowany przez Ghost of War (2013-01-28 13:59:37)
Offline
Hiss
Jak opisujesz poszczególne utwory to trzeba napisać, że Mustaine w 4Horsemen grając swoją partię gitary zacytował pewien znany i ważny dla Metalliki (Cliffa) zespół. Nie napiszę jaki bo od chwilki jak się dowiedziałem to zawsze słyszę ten inny zespół w 4Horsemen. No chyba, że ktoś chce bardzo.
Nie będę komentował twojej recenzji bo każdy ma swoje zdanie, ale nadmienię tylko, że na No Remorse jest rewelacyjny wokal Jamesa. Moim zdaniem ofc.
Ostatnio edytowany przez XerX (2011-11-27 21:09:11)
Offline
W sumie w recenzji napisałeś same oczywiste rzeczy, i niczym mnie ona nie zaskoczyła. Napisana bardzo dobrze, i to się chwali Ale nie rozumiem za bardzo tych tekstów o Mustainie, przecież jego partie nagrał od nowa Kirk, więc nie wiem dlaczego piszesz "Następny utwór to No Remorse i znowu Dave rządzi swoją solówką".
Mimo wszystko czegoś brakuje.
Owszem, brakuje brzmienia które cechowały późniejsze albumy i wokal Jamesa który chyba nie do końca wiedział wtedy jak ma drzeć japę ;p
Offline
User
Kirk dołączył do zespołu w momencie gdy już cały album został zrobiony. Po za tym Dave dość późno został wywalony z Mety, bo przecież miał jeszcze okazję grać z Cliffem co potwierdza tą tezę.
Po za tym są utwory gdzie na pewno Kirk nie tyknął palca na solówkach. Chodzi mi o Hit The Lights (jest za szybka że mógł ją grać Kirk, który taką szybkość osiągnął dopiero na ... And Justice For All), The Four Horsemen (solówka taka sama [tylko odrobinkę mniej piskliwa] jak w Mechanix Dave'a a wersja "rudego" to oryginał), Phantom Lord (Dave ten utwór współtworzył, więc nie ma bata jego solówka musiała zostać [nie oskarżam Kirka że nie umie grać tylko powtórnie na nagraniach zagrał tą samą solówkę co Dave] do tego jeszcze Metal Militia i Jump In The Fire także i je Dave współtworzył. "Rudy" miał bezpośredni wpływ przy tworzeniu 4 utworów na album . Jakby tego było mało stworzył jeszcze z Metą utwory Ride the Lightning i The Call of Ktulu.
Ostatnio edytowany przez Ghost of War (2011-11-28 15:22:48)
Offline
User
Metallica skonczyła sie na Kilem ol
Offline
Ghost of War napisał:
Kirk dołączył do zespołu w momencie gdy już cały album został zrobiony.
nie. Kirk dołączył kiedy większość utworów była skomponowana. to różnica
Po za tym Dave dość późno został wywalony z Mety, bo przecież miał jeszcze okazję grać z Cliffem co potwierdza tą tezę.
yyy Cliff dołączył do zespołuw lutym, a Dave został wywalony w kwietniu, natomiast płytę zaczęli nagrywać w maju, cały miesiąc po wyrzuceniu Dave.
miałam zacytować więcej wypowiedzi, aby obalić Twoje ''tezy'', ale nie chce mi się. napiszę w skrócie.
Dave był autorem prawie wszystkich solówek na płycie, ale w ostatecznej wersji zagrał je (i nieco przerobił) Kirk. dlatego Dave nie mógł przystąpić z Metą do Rock and Roll Hall of Fame, ponieważ nie zagrał na żadnej płycie Metalliki, a takie są zasady RaRHoF.
Offline
User
Nie ważne jest dla mnie RaRHoF. Chodziło mi po prostu o to że Dave miał udział w komponowaniu albumu, więc dla mnie ma on pełno prawo uważać się za byłego członka Metalliki, a więc i współtwórcę debiutanckiego albumu też. Reszta utworów (oprócz wyczynu Cliffa) to dzieło duetu Ulrich - Hetfield, a Kirk miał jakikolwiek wpływ na utwory dopiero na następnym albumie a na "Kill'em All"dosłownie dogrywał do tego co już było skomponowane w wersji demo i co jeszcze stworzyli Lars i James, zatem te solówki mogły być przerobione, ale jak pokazał The Four Horsmen tj. początek solówki pod koniec utworu to te same wejście które zrobił "Rudy". Natomiast dzięki za te słowo "większość" bo przecież rzeczywiście to nie tak że Dave zrobił w 100% utwory na album i że był kompletny. No i nie wiedziałem że "Rudy" nie dotrwał dni nagrywania albumu (natomiast historię jego wyrzucenia zespołu, czyli wsadzenia go do busa jadącego do Kalifornii znam)
P.S Nie jestem Fanem Dave'a, po prostu po prostu jak słucham gitar na albumie to po prostu nim brzmią.
Offline
Nie ważne jest dla mnie RaRHoF.
dla mnie również nie jest. wspomniałam o niej ponieważ jestem pewna, że w innym wypadku nadal upierałbyś się, że Dave gra na albumie.
Chodziło mi po prostu o to że Dave miał udział w komponowaniu albumu
nie, nie o to. sam zobacz:
Po za tym są utwory gdzie na pewno Kirk nie tyknął palca na solówkach.
ale rozumiem, że chcesz się wycofać się z tych słów. spoko.
więc dla mnie ma on pełno prawo uważać się za byłego członka Metalliki, a więc i współtwórcę debiutanckiego albumu też.
po pierwsze, nikt mu tytułu ''byłego członka Metalliki'' nie zabiera, więc nie rozumiem czemu ma służyć Twój wywód (który chyba podąża w złym kierunku). po drugie, oczywiście, że jest współtwórcą, ALE nie grał na płycie. z technicznego i praktycznego punktu widzenia nie zagrał na niej ani nutki, Ty natomiast twierdziłeś, że niektóre rzeczy nie mogły być zagrane prze Kirka. jak widzisz, mogły.
P.S Nie jestem Fanem Dave'a, po prostu po prostu jak słucham gitar na albumie to po prostu nim brzmią.
a ja jestem. jak widzisz można być fanem jakiegoś muzyka i być obiektywnym w stosunku do jego muzyki ; ) poza tym chyba słabo Ci brzmią te gitary, skoro nie rozpoznałeś gry Kirka. mam nadzieje, że nie zaczniesz oceniać płyty gorzej dlatego, że to Kirk zagrał solówki.
Offline
Ten album zmiata z powierzchni.
Prosto i do przodu, takie speed metalowe reing in blood.
Jeden z najbardziej energicznych krążków. Bardzo go lubić.
Za Motorbreath dal bym se łapę ujebać.
Payudara menunjukkan...
Offline
User
Klasyka trudno o lepszy początek. Jestem pod wrażeniem. No i ten bas
Offline