Ogłoszenie


KONTAKT:
rockmetalforum.pun.pl@gmail.com
GG: 6338022

#1 2013-09-08 18:34:31

 Rockin_Motherfucker

Zbanowany

Skąd: Ziemia
Zarejestrowany: 2013-09-08
Posty: 187
Preferowany styl: Szeroko pojęty Heavy Metal

Black Sabbath - 13 (2013)

(Jestem autorem 1-szej polskiej recenzji tego krążka, albowiem tą recenzję napisałem jeszcze przed Premierą Płyty - 6 czerwca 2013)


Black Sabbath - 13
http://wac.450f.edgecastcdn.net/80450F/loudwire.com/files/2013/04/Black-Sabbath-13.jpg

01. 'End Of The Beginning'
02. 'God Is Dead?'
03. 'Loner'
04. 'Zeitgeist'
05. 'Age Of Reason'
06. 'Live Forever'
07. 'Damaged Soul'
08. 'Dear Father'

Ludzie, przedstawiam Wam... Nie, to nie tak. Drogi czytelniku... Kurwa, znowu źle! Panie i panowie... A do diabła z tym - pieprzyć grzeczne, potulne, szarmanckie, przyzwoite, eleganckie, uprzejme i jakie tam jeszcze wstępy! Ludzie, nadszedł długo oczekiwany dzień w dziejach Heavy Metalu jak i w ogóle kurwa świata - Black Sabbath powrócił z nową płytą i to w oryginalnym składzie!!! No, w większości oryginalnym albowiem zabrakło w szeregach Billa Warda - odpowiedzialnego za napierdalanie po garach. Ozzy tłumaczył to sporem o kasę oraz faktem, że Bill nie potrafił zapamiętać granych przez siebie partii (czego efektem było obklejenie całej perkusji - karteczkami samoprzylepnymi). Ten problem został wkrótce rozwiązany przez producenta - Ricka Rubina, który polecił Ojcom Heavy Metalu 45-letniego Brada Wilka - bębniarza Rage Against The Machine. Stara Gwardia nie była początkowo przekonana do nowego "garncarza", ale ten szybko i w umiejętny dla siebie sposób - przekonał Ich do słuszności podjętego przez producenta wyboru. Te wydarzenia miały miejsce w 2012 roku, po ogłoszeniu przez Black Sabbath swojego - Comebacku(!). Jakie owoce zrodziła współpraca doświadczonego Producenta, Weteranów Sceny Muzycznej i przedstawiciela młodszego pokolenia Rockmanów?? - o tym właśnie Wam teraz Drodzy Czytelnicy opowiem...

Zapomnijcie o eksperymentach jakie miały dawniej miejsce ("Vol.4" czy "Never Say Die!") jak i spadku formy który również dał się we znaki ("Seventh Star"), bo to wszystko to już historia. Pokłońcie się wszyscy albowiem powróciła Najświętsza Klasyka w najjaśniejszym Blasku Chwały, zaś ci co (z)wątpili niech uderzą się w pierś i posypią głowy popiołem - Black Sabbath powrócił!!! Nie wierzycie?? To poczujecie, jak tylko po odpaleniu krążka - zmiecie Was z nóg niewyobrażalnie brutalny 'End Of The Beginning'. Żadnego intra, wstępu i rozwinięcia, tylko od razu prosto w ryj z całej siły! Mocne wejście, przerażająco złowieszcza zwrotka spotęgowana ponurym głosem Ozzy'ego - czy nie brzmi Wam to znajomo? Ponownie walcowaty refren, wybrzmienie i nagłe przyspieszenie zwieńczone spektakularnym solem - tylko jedno skojarzenie ciśnie się na usta, a jest nim tytułowy utwór z pierwszego albumu "Black Sabbath" (jakżeby inaczej) wydanego w 1970 roku. Rick Rubin poważnie potraktował powrót Największej Legendy Heavy Metalu i dlatego ustawił jej członków w kole, a następnie zapuścił im ich własny debiut by przenieśli się do początków swojej twórczości i skierowali inwencję twórczą na swoje korzenie. To dało niespodziewany efekt, a w tym przypadku zainspirowało Tony'ego do rozwinięcia konwencji (z tytułowego 'Black Sabbath') poprzez wprowadzenie na koniec utworu (po szybkiej solówie) - refleksyjnego zwolnienia, pozwalającego dzięki swej melodyjności na chwilę rozluźnienia. A żeby tego było mało, to jeszcze dochodzi spektakularne wolne solo, które koi nasze zmysły! Takim akcentem kończy się 8-minutowy otwieracz, by następnie przywitała nas tajemniczo brzmiąca gitara w singlowym i najdłuższym na płycie (prawie 9min.) - 'God Is Dead?'. To co słyszymy podczas zwrotki - powoduje niepokój i ciary na plecach, a potężnie brzmiące refrenowe riffy - potęgują psychozę. Pragnę zwrócić szczególną uwagę na sposób, w jaki Ozzy posługuje się słowem w spokojniejszych partiach numeru - powściągliwie i bez pośpiechu na zmianę ze wspaniale skocznym potokiem tekstu, to po prostu trzeba usłyszeć! Muzycznie mamy tutaj do czynienia z przeplatającą się gamą riffów (najlepsze w drugiej połowie!) i pohamowaniem się przez Iommiego w kwestii gitarowych popisów (miniaturowa solówa) - bezbłędnie zrealizowane, a człowiek nie wie nawet kiedy dostaje w twarz kolejną porcją dźwięków. Owe dźwięki pochodzą z kolejnego na płycie killera - 'Loner', który jest bujającym na lewo i prawo prostym rockersem z: 'N.I.B.'owskim riffem, 2-ma świetnymi solami i zajebistym mostkiem w niecałej połowie songu. Klasyczna jazda pełnym ryjem - czego chcieć więcej? Odpoczynku? Jeżeli tego potrzebujecie to 'Zeitgeist' Wam w tym pomoże jak nic innego, gdyż jest to ballada nawiązująca do 'Planet Caravan' - o wiele lepsza, niż oryginał (że się tak wyrażę). Mnie ten uspokajacz przenosi na wiejskie pole kołysane przez wiatr, w kolorystyce zachodzącego słońca. Ciekawe, gdzie Was przeniesie... Następna rzecz jaką usłyszycie to Brada wybijającego rytm na swoim sprzęcie, oraz 4-taktowe wejście Tony'ego na gitarce - powracające co jakiś czas. Jest ciężar, zmiany temp i riffów, ale najlepszy jest fragment kiedy klawisz w tle towarzyszy (jak zawsze zajebistej) solówie gitarowej - tworzy się wtedy taki wyjebiście wzniosły, głęboki i przenikliwy klimat, doprawdy Majstersztyk! 'Live Forever' to nastawiony na większą prędkość, z cholernie klimatycznymi refrenami - masakrycznie ciężki skurwiel, którym można rozwalać ściany. Tony, Geezer i Ozzy udowodnili kolejny raz (lecz najprawdopodobniej już ostatni) że nie mają sobie równych i to Oni rządzą całym Heavy Metalem, a cała ta reszta wraz z naciskiem na te (ochujałe) cover-bandy - może spierdalać(!). Black Sabbath są nie do zajebania, a kolejnym z niezliczonych dowodów jest skurwysyńsko ciężki Bluesior (1-szy album, ha!) - 'Damaged Soul', który swoją totalną zajebistością przyćmiewa nawet gwiazdy na niebie. Kawałek najprawdopodobniej w dużej mierze improwizowany (Rick Rubin nakłaniał Ich do improwizacji) i do tego zagrany "na setkę" (tak jak dawniej robiło się płyty) - wszyscy jednocześnie, koncert live w studio. Zaczyna się krótkim wstępciakiem w postaci zbioru dziwnie zmiksowanych dźwięków i śmiechów, które w jednej sekundzie zostają uciszone - nagłym pierdolnięciem całego instrumentarium! Ozzy wyśpiewuje i wykrzykuje wersy, Geezer hałasuje na bassie, a Tony wspomaga Go swoimi gitarowymi trickami (a kiedy trzeba to pluje takimi solami, że jaja miażdży!) - to po prostu trzeba usłyszeć, z duszy i ciała zostają tylko wióry! Track leci sobie powoli i w najlepsze, gdy tu nagle i znienacka - wszyscy przyspieszają, a Tony masturbuje gryf wydobywając z niego iskry i doprowadzające do 10-krotnego orgazmu - solówy, fuck yeah! Utwór rozpierdala od 1-szej sekundy aż do samego końca, i nawet nie wiadomo kiedy mija te niecałe 8min. - Mistrzostwo!!! Ostatnim z ośmiu killerów jest 'Dear Father', którego największymi atutami są: melancholia, ponurość, przyspieszenie, i absolutnie niespodziewane zakończenie - którego nie szło się spodziewać!...

I tak kończy się przygoda z najnowszą i najprawdopodobniej ostatnią płytą w karierze Black Sabbath. Każdy numer z osobna czaruje, hipnotyzuje, zadziwia, wciąga, uzależnia, zaś zakończenie - absolutnie szokuje(!). Szokuje nie tylko ze stricte koncepcyjnego punktu widzenia, ale również dlatego (i chyba przede wszystkim dlatego) że to obok potwierdzeń samych Muzyków (iż to ostatni krążek w karierze) - definitywny znak na to, że Legenda odchodzi tym razem bezpowrotnie. Z drugiej zaś strony - zasłużyli sobie: dotrzymali słowa, powrócili z płytą, zrobili to dla Fanów, a teraz chcą się usunąć się w cień póki jeszcze żyją. Album "13" jest dokładnie tym, czego Fani mogli oczekiwać - powrotem do Starej Szkoły, do Klasyki Heavy Metalu. Ten krążek ma coś jeszcze wspólnego z latami 70. (z wyjątkiem tego co wymieniłem wyżej) - tekściarzem był jak za dawnych lat Geezer Butler. Początkowo Ozzy wieńczył tę funkcję, lecz oddał ją Geezerowi tłumacząc że Geezer jest Mistrzem Słowa i lepiej sobie w tej kwestii poradzi. "13" to Płyta Roku i jedna z Najważniejszych Płyt Wszech Czasów, po prostu - Oszlifowany Diament! Podziwiam Black Sabbath i Ricka Rubina za to, że wspólnymi siłami - stworzyli coś tak Obłędnie Zajebistego, 10/10!

Ostatnio edytowany przez Rockin_Motherfucker (2013-09-12 05:20:32)


- Melodia, Ciężar & Harmonia -

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
hotelstayfinder