A ja Come całkiem lubię, Come starą.. jak nie lubię Polskich zespołów grających po Polsku, tak Oni jak najbardziej przypadli mi do gustu. Z sentymentem słucham starszych kawałków, chociaż z Czerwonego albumu, urzekł (chociaż nie wiem czy to można tak w ogóle nazwać) mnie tekst z "Deszczowej piosenki" gdzie kawałkiem jest mowa o mojej ulicy... i to całkiem trafny tekst. No i ogólnie zacna piosenka o mojej Łodzi :)

Jeśli o fanów chodzi.. pamiętam scenę z jednego z koncertów, gdzie prócz jedzonego przez Roguckiego rosołu na scenie, dodatkową a zarazem przypadkową "atrakcją" albo i równie dobrze mogę to nazwać NIE atrakcją była dziewczyna, która nie wiem jakim cudem znalazła się na drugim piętrze na balkonie bez ... bluzki i świeciła swoimi wielkimi cyckami "ubranymi" w czerwony stanik. :P Mało tego, zachowywała się jak wariatka i "tańczyła" jakby właśnie słuchała jakiejś techniawy.. a przy kawałku "101 jednakowych miast" pląsała jakby była na  hucznym dancingu. Momentami było mi za nią wstyd. Jednak myślę, że chodziło tu o stwierdzenie "nieważne jak ważne by gadali" .

Ogólnie sumując mój wywód to "dzisiejszej" Comy już prawie nie słucham, nie rozumiem i nie chcę rozumieć. Jest bo jest..ale jednak zawsze chętnie wracam do starszych kawałków.

Łódź przeprasza za Comę.

Może i wstyd się przyznać ale kiedyś ich lubiłam. Na tyle, by z własnej nieprzymuszonej woli puszczać ich płyty i kupić sobie koszulkę z Hipertrofii (moja wina, moja bardzo wielka wina, teraz to wolałabym wydać te 32 złote na coś z Demlandu choćby ). Wtedy byłam chyba na etapie odkrywania, że może być coś "innego" niż popowe hity puszczane w radiu. Potem oprzytomniałam, spojrzałam na ich twórczość z innej strony i stwierdziłam, że teksty o krzyczącej herbacie rozpieprzają na łopatki. Do ostatniej płyty nawet nie podchodziłam i podejrzewam, że o ile PWzM czy ZSWAŚZ byłabym jeszcze w stanie ostatkiem sił znieść zapuszczone gdzieś w tle, to tamtej już nie.

Że o ich gwiazdorzeniu i wypieprzonych w kosmos cenach biletów na koncerty nie wspomnę. I tak najgorsza jest chyba rzesza ich psychofanów silących się na pseudointeligentne wynurzenia i w każdej dyskusji na temat Jedynej Słusznej Muzyki swojego ukochanego zespołu uciekających do argumentu "NIE ROZUMIESZ COMY". Szczególnie ciekawie działo się swojego czasu na lastowym ShoutBoxie.

EDIT:

I ich forum sprzedało mi kiedyś trojana. :<
Albo to był fałszywy alarm, no nieważne już.

Ostatnio edytowany przez Casseith (2012-08-31 13:08:48)

Niech sobie bilety na Comę będę drogie i tak można ich zobaczyć za darmochę parę razy w roku, więc na to bym nie narzekała.

I ja tam wolę jak małolaty słuchają Comy niż Jonas Brothers.

Poza tym, jak jadę samochodem i zapodadzą krokodyle łzy, to nie powiem, podśpiewuję

Casseith napisał:

Łódź przeprasza za Comę.

Może i wstyd się przyznać ale kiedyś ich lubiłam..

W sumie wiesz co? Czasami też myślę, że to wstyd, że kiedyś słuchałam tego, a nie czegoś innego (jakkolwiek to brzmi), ale z drugiej strony, od takiej muzyki powoli dochodziłam do tej, której słucham teraz, więc, właściwie nie wiem czy to wstyd, czy szczęście. xD
Do takich zespołów jak np. Coma, mam jednak sentyment.