Gość
Mother Love Bone – amerykański zespół grunge'owy z Seattle aktywny od 1988 do 1990.
Grupa zapisała się w dziejach muzyki głównie dzięki osobowości i kompozycjom lidera, Andrew Wooda. Przed wydaniem pierwszej płyty - Apple, Wood zmarł z powodu przedawkowania heroiny. Po jego śmierci koledzy z innych zespołów ze Seattle m.in. Temple of the Dog (Reach Down, Say Hello To Heaven) oraz Alice in Chains (Would?) napisali utwory ku pamięci zmarłego muzyka.
No cóż, zdziwiłem sie szczerze mówiąc że nie zobaczyłem tu tematu o MLB. No cóż, niestety zbyt długo nie pograli, mieli genialnego wokaliste, dla mnie to obok Cornella i Staleya najllepsze głosy z Seattle, barwą strasznie przypominał Planta, niestety skończył bardzo marnie. Na jego cześć Cornell wraz z ówczesnymi muzykami MLB Stonem Gossardem i Jeffem Amentem (tak, to Ci panowie stanowiący dziś o sile Pearl jam ) stworzył supergrupe Temple of the dog. Może kilka utworów MLB
http://www.youtube.com/watch?v=HhN4e_pHWX8
http://www.youtube.com/watch?v=h9AjYfGM … re=related
http://www.youtube.com/watch?v=fDY2DVju … re=related
Hawkguy
Wiele dobrego kiedyś o nich słyszałem, będąc świadomym, że właśnie z powodu śmierci ich wokalisty powstała płyta Temple Of The Dog, która lubię.
Z biegiem czasu zapomniałem o nich zupełnie i jakoś nigdy nigdy nie sprawdziłem jak grają, być może wraz z przypomnieniem jakie zapewnił mi ten temat tak uczynię.
Offline
Gość
SarmatAE napisał:
Wiele dobrego kiedyś o nich słyszałem, będąc świadomym, że właśnie z powodu śmierci ich wokalisty powstała płyta Temple Of The Dog, która lubię.
W ogóle wokalista nie dożył wydania ich albumu. Na gruzach MLB powstała Świątynia psa i w końcu wyszło z tego Pearl Jam. Dodam, że świetny i niepowtarzalny styl mieli. Bone China ...ahh.
User
Apple to IMO świetny krążek. Szczerze to jedyny, który jestem w stanie słuchać z całego grunge'u.
Offline
Gość
Z całego? Nawet typowo metalowe krążki jak Badmotorfinger, Louder Than Love, czy Dirt Ci nie podchodzą? : >
Gość
Ej no ;P grunge to tylko głupie określenie miejsca i czasu. Każda kapela ma/miała inny styl, więc może sie nie podobać... A MLB zawdzięcza oryginalność panu Woodowi na wokalu. A co powiecie o Shine?
Gość
Nie tylko, grunge to także gatunek muzyki, który uprawiał Mudhoney, wczesny Soundgarden, Tad, Green River, Skin yard itd. Łączenie punkowej motoryki, i brudnych, ciężkich metalowych riffów. Idealne przykłady grunge'owych utworów to: Touch me i'm sick - Mudhoney, All your lies (wersja z deep six) - Soundgarden. Ogólnie, polecam pobrać wyżej wspomnianą kompilacje Deep Six, na niej znajdziecie prawdziwy grunge. ; ) Później u Soundgarden np. zaczęło być coraz mniej punku, a więcej metalu/hard rocka, Pearl Jam nigdy prawdziwego grunge'u nie grał, podobnie Alice in chains (no może kilka kawałków z Facelifta sie pod to zalicza, ale zaczynali jako zespół pudel/glam).
Gość
MLB byli świetni, głos Wooda świetny.
Gość
Kocham utwory z fortepianem tej kapeli. Man of Golden words jest przepiękne a clore dancer/crown of thorns hipnotyzuje i działa na mnie jak wehikuł czasu...trochę w smutku,ale cofa z 10 lat wstecz...
User
Uwielbiam ten zespół! Apple jest genialna! Tak samo jak głos Andrewa...
Lay down your soul to the gods rock 'n' roll!
Offline
User
Świetna płyta, świetne piosenki. On miał talent i mógł nagrać jeszcze wiele dobrego, bo to co pokazał na tej płytce jest wprost mistrzowskie. Płyta dla mnie zupełnie odbiegająca od typowego grungu (o ile możemy pisać że grunge, w wykonaniu jakiejkolwiek kapeli był "typowy"), odbiega od norm i standardów. No i jest podwaliną naprawdę niezłego projektu jakim jest Pearl Jam, a wcześniej również świetne, utrzymane w nieco innym klimacie Temple of the Dog. Poniekąd podobni do Gunsów, z tym że tutaj kompletnie nie czuć tandety.
Offline
User
GREEN RIVER
MOTHER LOVE BONE MUDHONEY
Tak wygląda drabinka, szkoda Green, że się rozsypali (kasa) ale z drugiej strony powstało świetne Mudhoney i średnie Mother Love Bone.
Jeśli chodzi o typowo grungowe brzmienie to warto zwrócić uwage na Skin Yard, mało się o nich mówi, a szkoda.
Offline
User
Och, cudowne wspomnienia mam z tą grupą. Przypominają mi się czasy 2 klasy gimnazjum, kiedy to sporo grunge'u słuchałam i wyszukiwałam różne zespoły.
Szkoda Wooda. Miał niesamowitą charyzmę na scenie, ogromny talent, bardzo charakterystyczny głos. Urodził się, aby być gwiazdą, showmanem. Niestety długo jego sława nie trwała...Moje ulubione piosenki to "This is Shangri-la", "Bone China", "Stardog Champion", "Holly Roller".
Zespół niewątpliwie bardzo ciekawy i nietypowy. Zupełnie inny od tego wszystkiego, co powstawało w tamtym czasie w Seattle.
Długo szukałam ich płyty "Apple", ale udało mi się ją znaleźć w tamtym roku, na promocji w supermarkecie za 19 złotych
Offline