Ghost of War - 2011-11-25 19:09:31

http://www.topwinyl.pl/images/slayer%20painted.jpg

Slayer to kwintesencja tego czego chcę w mocniejszym  metalu: młócki na perkusji, riffów, wojen solówek i od czasu do czasu jakiegoś zarąbistego tekstu który śpiewa równie zarąbisty wokalista. Nie dziwo że na ich koncertach  toczy się  jedna wielka wojna.

Czy ich kolejny album jest równie zarąbisty? Czy już powoli starzejący, łysiejący, tracący szyję  zespół dalej ma tą energię?

World Painted Blood składa się z 11 utworów. Pomysł na album: zżynanie stylu utworów z prawie całej poprzedniej dyskografii zespołu oprócz może Christ Illusion (z jednym wyjątkiem) i Show No Mercy . Ale te zżynanie jest tak udane, że wręcz to największa zaleta albumu. Nie ma co narzekać na brzmienie i paradoksalnie "ściąga"  spowodowała różnorodność, którą cała reszta wielkiej czwórki dawno straciła i nie może nawet do pięt dosięgnąć . Beat this, Metallica!

Cały album zaczyna utwór tytułowy. Na początek bębny i jakieś szepty kojarzące się z Raining Blood i Hell Awaits. Wchodzą gitarki, a potem zarąbisty riff i bębny i jazda. Utwór jest szybki, ale ma jeden spowalniacz: Araya. Porządnie i z klasą drze ryja, ale odrobinkę  obniża tempo, przez to można pomyśleć, że zespół gra na 190 % możliwości. Za to bas "drzyj mordy" pierwsza liga (oczywiście nie wirtuozerska). Zarąbiste spowolnienie w środku i te chaotyczne, typowe dla zespołu dźwięki gitar. Potem ponowne  podkręcanie obrotów i powrót do galopu, i tak aż do końca. Bardzo dobry,ale nie genialny

Chwila potem mamy prawdziwie superszybki utwór : "Unit 731". Tempo rewelacyjne, riffy miodzio, a perkusja Lombardo rządzi. Tekst też świetny . No i solówki, w trakcie których słyszymy że jedna gitara gra dokładnie tak jak w końcówce Postmortem ( RinB ).  I na koniec genialny walec Lombardo. Jeden z najlepszych utworów na albumie.

I zaraz po "Unit 731" mamy "Snuff". Wejście z solówkami pierwsza liga. Perkusja miażdży, tekst typowo Slayerowy, a cały utwór nie został "zmieszany" z elementami  z wcześniejszych albumów, więc jest rewelacyjna miazga, szybkość i do tego coś nowego ( zwłaszcza że aż tyle solówek nie było nawet na South Of Heaven) . "Killing is my future !!! Murder is my future!!!"  . Kolejny z najlepszych utworów na krążku.

I co my zaraz po tym utworze słyszymy? Tempo i wejście  jak za czasów  Seasons in the Abyss.  To Beauty Through Order.
Riffy porządne. Araya śpiewa dobrze. W środku solówka i chwila czadu, potem zwolnienie i  riff zwinięty prosto z czasów z South Of Heaven(zwłaszcza kojarzy się z końcówką "Ghost of War"), ale jest  zarąbisty i dodaje smaczkowi utworowi. Pod koniec jeszcze jedna solówka. Utwór nie jest wybitny, ale  można polubić , zwłaszcza że tekst może nie innowacyjny  ale widać, że Araya trochę popisał i wyszło całkiem nieźle.

"Hate Worldwide"  po raz kolejny jazda.  Podobają mi się zwolnienie, a po nim od razu solówka, potem znów zwolnienie i druga solówka (tradycyjne dla zespołu  wojny solówek).  Mimo wszystko utwór mnie jakoś nie porwał, ale też nie jest zły.

"Public Display of Dismemberment" wita nas rewelacyjnym wejściem. Walec Lombardo  w tym utworze jest po prostu mistrzowski(pokłony) , riff w porządku, a potem mamy typowe zwolnienie znane  dla prawie każdego albumu Slayera  i potem znowu jazda i solówka.
Bardzo dobry utwór.

"Human Strain"  brzmi jak jakiś odrzut z Diablous in Musica lub God Hates Us All.  Fajny motyw w środku (choć zwinięty z Jihad [Christ Illusion]  ) . Utwór trochę za wtórny, moim zdaniem najsłabszy na albumie.

Chwila potem mamy "Americon". I aż czuć inspirację punkiem! Ale utwór jest rewelacyjny, ma moc, do tego ten środek z psycho solówkami Hannemana i Kinga.  Tekst bardzo dobry, wymierzony w to co się zespołowi w Ameryce nie podoba.

Ale to nic w porównaniu z tym co słuchacz dostaje chwilę później. "Psychopathy Red" od samego początku mi się spodobał. Wszystko jest proste i genialne:riffy, perkusja i świetne darcie ryja Aray'i . Rewelacyjna jazda, i do tego wejście basu  w środku a zaraz potem wojna solówek. Równocześnie Lombardo  robi miazgę na perkusji. Utwór krótki, prosty, czaderski czyli to czym jest Slayer.

"Playing With Dolls"  to moim zdaniem jeden z ciekawszych utworów na albumie, a na pewno bardziej spokojniejszy ( taka Slayerowa "ballada")
Podoba mi się śpiew Aray'i. Tekst świetny . W środku mamy walec na perkusji i znów chwila spokoju po której mamy znów walec Lombardo a potem solówka i znów utwór wraca do spokoju ale to tylko chwila i po raz kolejny wchodzi Lombardo (kłaniam się do stóp).

I moja ulubiona zwrotka w tekście:

Violently regress, death's so endless, brutal is your pain
Anguish is a game, broken and afraid, God can't help you now
You wish you were in hell  (x3)

Not Of This God - aż kipi czadem. tekst jak za czasów God Hates Us All. Miazga na perkusji (znowu pokłony) i szybciutko krótka solówka i jedziemy dalej galopem. Potem w środku przerwa (!!) a po niej zarąbisty riff. Araya śpiewa tu po prostu rewelacyjnie. Ten wolniejszy fragment naprawdę mi się podoba, ale Slayer wie że w pewnym momencie (tak jak w Angel Of Death) trzeba znowu przyspieszyć więc mamy znowu czad, wojny solówek i walec Lombardo, potem to jeszcze jedzie aż do ostatniego wykrzyknięcia  "Not Of This God".

Album ma moc. Takie utwory jak utwór tytułowy, "Americon", "Psychopathy Red" , "Unit 731", "Snuff" śmiało mogą konkurować z wcześniejszymi utworami zespołu takimi jak Dittohead, Silent Scream,  Disciple, Alair of Sacrifice  czy Jesus Saves . Mimo wszystko czuć że Slayer powoli traci pomysł na to jak wydać kolejny czaderski, świetny album ( jako fan przesłuchałem  całą dyskografię i nawet najsłabsze albumy są dobre). Czuć, że formuła zespołu ma już trzy dekady, co udowadniają te wspomniane przeze mnie "ściągi" . Wniosek jest jeden. Slayer wydał bardzo dobry, choć nie wybitny album, ale kogo to obchodzi, bo na koncertach dalej jest legendarna miazga.

82/100

Betonové jímky Mariánské Lázně przegrywanie kaset vhs warszawa